Puszcze, bory, lasy

Złota polska jesień. Dla wielu Czytelników to najpiękniejsza pora roku, nie ujmując nic miłośnikom wiosny, lata i zimy. Jesienią na pewno wybierzemy się na grzyby. Polskie lasy są własnością publiczną, narodową i to jest gwarancją łatwego dostępu do nich dla każdego z nas, pod warunkiem wszak, że odpowiedzialnie korzystamy z tego powszechnego dobra. Dla tych, którzy wybierają się na grzyby, i dla wszystkich zainteresowanych praktyczną wiedzą o lesie przygotowaliśmy "leśny dodatek" "Naszego Dziennika".

Polskę pokrywała niegdyś nieprzebyta puszcza, ciągnąca się od bezleśnych stepów na wschodzie ku zachodnioeuropejskim lasom liściastym. Inne formacje roślinne, jak zbiorowiska wodne i trzęsawiskowe, a w górach hale i zarośla kosodrzewiny, zajmowały nie więcej niż 10 proc. powierzchni kraju.

Pierwotne puszczańskie drzewostany były bogate pod względem składu gatunkowego i struktury warstwowej. W dawnych puszczach rosły nie tylko stare, potężne drzewa, lecz również wiele przygłuszonych lub opanowanych przez grzyby, oraz młode drzewa, które zajmowały luki po wywrotach i złomach. W starych puszczach znajdowała się znaczna część obumarłych, stojących drzew, które utrzymywały się przez długi czas, zanim zostały "rozłożone na czynniki pierwsze" przez owady, grzyby i inne drobnoustroje rozkładające drewno.

Obraz ten, w miniaturze, można zobaczyć dzisiaj w rezerwacie ścisłym w Białowieskim Parku Narodowym. Jednakże - paradoksalnie - większe wrażenie na miłośnikach przyrody sprawiają często stare, hodowane przez leśników drzewostany, w których drzewa na dużej powierzchni mają znaczne wymiary i w których chore i wadliwie rosnące zostały usunięte dzięki zabiegom pielęgnacyjnym. W naturze bowiem rzadko tworzą się większe obszary jednowiekowych drzewostanów. Zazwyczaj są to tylko niewielkie kępy drzew.

Pierwotne lasy były bogate w zwierzynę. Żyły w nich tury, żubry, niedźwiedzie, łosie, jelenie, sarny, wilki, rysie, dziki, żbiki itd. Współzależności między roślinożercami a drapieżcami nie zakłócał człowiek, lecz kształtowała je sama natura.

Las od najdawniejszych czasów był podstawą ludzkiej egzystencji. Zdobywano w nim pożywienie roślinne i zwierzęce. Ówcześni ludzie zajmowali się w lasach zbieractwem i myślistwem. Przejście do osiadłego trybu życia, związanego z uprawą ziemi i hodowlą zwierząt, zmieniło funkcje lasów. Rozpoczęto trzebienie i wypalanie puszczańskich drzewostanów dla celów rolniczych, użyźniając popiołami poleśną glebę. Szybkie wyjałowienie gleb w wyniku prymitywnej gospodarki rolnej zmuszało do szukania stale nowych, niezbyt odległych od osad terenów leśnych pod karczunek.

Przez wieki przybywało ludzi, rozrastały się osiedla ludzkie, przybywało pól uprawnych. Pierwotne puszcze kurczyły się i w wielu przypadkach - choć słowo "puszcza" w nazwie pozostało - są to dziś zaledwie skromne fragmenty, relikty dawnych, nieprzebytych kniei.

Puszcza, czyli pustać

Najczęściej wielkie kompleksy leśne nazywane były w Polsce puszczami. Pojęcie "puszcza" oznaczało kiedyś pustać, czyli niezamieszkany, odludny obszar, porośnięty nieprzebytymi pralasami lub praborami. Nazwy puszcz zachowały się przeważnie z okresu Polski przedrozbiorowej. W XVI-XVIII wieku puszczą nazywano nie tylko pierwotne czy naturalne większe kompleksy leśne, ale każdy obszar lasu, jeżeli był własnością jednego właściciela. Nazwy puszcz wywodziły się przeważnie od nazw siedzib ich zarządu administracyjnego lub miejscowości, w której mieszkał właściciel, np. Puszcza Bolimowska, Puszcza Kampinoska. Rzadziej natomiast tworzono je, uwzględniając elementy przyrodnicze, np. Puszcza Bukowa, Puszcza Jodłowa, czy historyczne, np. Puszcza Wkrzańska, Puszcza Kurpiowska. Czasami zamiast określenia "puszcza" używano nazwy "bory" lub "lasy", np. Bory Tucholskie, Bory Dolnośląskie, Lasy Spalskie, Lasy Janowskie itp.

Choć pierwotnej puszczy w Polsce już nie ma, to - w myśl starej prawdy - "nie czas żałować róż...", wszak pięknych, przyrodniczo bogatych, bezcennych dla Narodu i państwa kompleksów leśnych zachowaliśmy sporo. Są one niekiedy przedmiotem nieskrywanej zazdrości odwiedzających Polskę obcokrajowców, w tym może szczególnie leśników, przyrodników, ekologów, którzy profesjonalnie potrafią ocenić ich rzeczywistą wartość.

Tadeusz Chrzanowski
Nasz Dziennik
Sobota-Niedziela, 5-6 października 2002, Nr 233(1426)
wstecz   dalej