"DIABLI KAMIEŃ"

Przed wielu laty żył sobie góral Mateusz. Chałupinę miał małą nad rzeką pod lasem i kawałek ziemi, za którą musiał odrabiać pańszczyznę. I choć harował od świtu do nocy, bieda gościła u niego. Pewnego letniego wieczoru, kiedy spracowany usiadł na przyzbie, dumając nad swą niedolą i ciężko wzdychając staną nad nim diabeł i rzekł:
- Spełnię wszystkie twoje pragnienia, jeśli mnie tylko posłuchasz.

Mateuszowi błysnęły oczy i odpowiedział:
- Dy jak ino możesz, to przynieś mi pieniędzy, choćby do tego kapelusza - i mówiąc to, podsuną diabłu pod ślipie swój stary kapciach.

Diabeł mu odpowiedział na to:
- Owszem przyniosę Ci pełny kapelusz dukatów, ale za to oddasz mi duszę.

Chłop zafrasował się, bo choć zawsze marzył o bogactwie, to przecież nie za taką cenę. Zaczął drapać się po głowie i powiedział:
- Musisz poczekać do jutra, jak poradzę się mojej baby.

Mateuszowa zaś była straśnie chytro na pieniądze, więc doradziła chłopu zrobić dużą dziurę w kapciuchu i wstawić w otwór na kalenicy stodoły. Następnego dnia przyleciał diabeł i zapytał jak wypadła narada. Mateusz zgodził się oddać mu duszę, ale pod warunkiem, że przyniesie tyle dukatów, żeby było pełno w kapciuchu. Bies uradowany pognał gdzieś i przyniósł garść dukatów, wsypując je do kapelusza, ale one przez dziurę wsypały się do stodoły. Polecioł drugi raz, później trzeci, czwarty, a kapelusz ciągle był pusty. A kiedy wybiła północ i zapiał kur, bies uciekł, zostawiając stodołę pełną dukatów, za które Mateusz wykupił dwór i ufundował klasztor. Gdy diabeł zorientował się, że klasztor powstał za jego pieniądze, przyniósł nocą wielki kamień, ale kiedy już miał go rzucić na klasztor, znów zapiał kur i diabeł uciekł do piekła, zostawiając kamień na szczyrzyckim wzgórzu, gdzie leży do dzisiaj.

Niedowiarkom pokazuje się pięć kolistych zagłębień, mających być śladami czarcich pazurów.

wstecz   dalej