Polskie krowy w SzczyrzycuOdkąd cystersi są w Szczyrzycu, czyli od ośmiu wieków, zawsze, idąc za nakazem Reguły św. Benedykta "Ora et labora" ("Módl się i pracuj"), prowadziliśmy tu gospodarstwo rolno-ogrodnicze. Tym samym dawaliśmy i dajemy ludziom z okolicy przykład, uczymy ich kultury agrarnej - podkreśla opat Eugeniusz. Jeszcze przed wojną cystersi w Szczyrzycu gospodarzyli na blisko 800 ha. Dziś ich gospodarstwo obejmuje 265 ha, z czego grunty własne stanowią 120 ha, 85 ha to las, a 65 ha to ziemia niegdyś należąca do opactwa, a obecnie dzierżawiona od Agencji Rynku Rolnego. - Chcielibyśmy odkupić od państwa nasze ziemie, prowadzimy w tej sprawie rozmowy. Może niedługo nam się uda - mówi z nadzieją opat. Nieopodal klasztoru - po drugiej stronie drogi - stoją zabudowania gospodarcze, należące do klasztoru. To właśnie tam prowadzona jest hodowla bydła. - Większość krów należy do typowo polskiej rasy krów czerwonych. Tylko 16 sztuk to krowy biało-czerwone - podkreśla Zbigniew Więcławek, kierownik gospodarstwa. Opat cystersów w Szczyrzycu dodaje, że ich specjalistyczne gospodarstwo posiada jedyne stado zachowawcze w Polsce i tym samym stanowi bazę genetyczną. - Nasze krowy należą do rasy wyhodowanej przez cystersów jeszcze przed II wojną światową - dodaje. Na pytanie, czym rasa krów czerwonych różni się od innych, kierownik gospodarstwa odpowiada bez namysłu: - Jest to nasza polska, górska rasa. Odporna na choroby, o mocnych nogach. Krowy tej rasy nie są może tak wydajne jak inne, jeśli chodzi o mleko, ale to, które dają, nie może się równać z żadnym innym. Niemal od zeraPrzed 11 laty, w 1993 roku, cystersi odzyskali część skonfiskowanych im po wojnie gruntów. Jak powiedział nam Zbigniew Więcławek, w "spadku" dostali także kilka krów, niestety, nie najlepszych. W odzyskanym gospodarstwie niemal wszystko znajdowało się w opłakanym stanie. Trzeba było zaczynać prawie od zera. Podnosić budynki z ruiny, rozszerzać hodowlę krów. W 1998 roku opactwo złożyło do EkoFunduszu projekt ratowania polskiej rasy krów. Dzięki temu, że okazał się najlepszy, udało się pozyskać odpowiednie środki. - Oczywiście musieliśmy dać jedną trzecią swoich pieniędzy - zaznacza opat. W ten sposób udało się zmodernizować niemal całe gospodarstwo. - Z obory uwiązowej zrobiliśmy bezuwiązową, tak że nasze krowy przez cały czas chodzą na wolności i same wybierają, gdzie w danym momencie chcą być - podkreśla pan Zbigniew. Zwierzętom przygotowano wybieg. Dziś gospodarstwo cystersów jest w pełni dostosowane do wymogów Unii Europejskiej. Posiada w pełni skomputeryzowaną halę udojową na cztery stanowiska, schładzalnik mleka na 2,5 tysiąca litrów z pełną automatyką (z automatyczną myjnią). Na dachu z ekologicznego pokrycia (niegdyś azbest) zamontowany został świetlik oraz kolektor słoneczny do podgrzewania wody. Starą stodołę przerobiono w części na stół paszowy dla krów. - U nas niemal wszystkim kieruje komputer. Każda krowa na szyi nosi czytnik, połączony z komputerem. To właśnie on dawkuje jej paszę treściwą (granulowaną z dodatkiem minerałów oraz białka) w zależności od stadium laktacji. Paszy objętościowej każda krowa ma do woli - wyjaśnia kierownik gospodarstwa. Jest dobrze...Mogłoby się wydawać, że przy tak dużej ilości pola oraz tak dużym stadzie bydła musi pracować cały sztab ludzi. Tymczasem w gospodarstwie zatrudnionych jest zaledwie osiem osób. - Mamy nowoczesny sprzęt i chęć do pracy, więc nas wystarcza, zresztą często przy pracy pomagają nam ojcowie oraz bracia, którzy np. każdego roku kopią ziemniaki - zastrzega pan Zbigniew. W nowoczesnym gospodarstwie ojców cystersów nie brakuje nowoczesnych maszyn. - Mamy m.in.: wóz paszowy, maszyny do robienia siano-kiszonek, prasę zwijającą, owijarkę do bali, nowe kosiarki, ciągnik Ursus, kombajn zbożowy, siewnik pneumatyczny punktowy do siania kukurydzy, która jest podstawowym składnikiem paszy dla krów oraz pięć starych ciągników - wylicza Zbigniew Więcławek, podkreślając, że obecnie bez żadnych dopłat gospodarstwo, zatrudniając osiem osób i żywiąc opactwo, w którym mieszka dziewięciu ojców i pięciu braci, wychodzi na "zero". - Jest nadzieja, że w niedalekiej przyszłości będziemy zarabiać - dodaje pan Zbigniew. Ważne jest też, że utrzymanie w gospodarstwie ma kilka osób. Gospodarstwo ekologiczneW ubiegłym roku cystersi ze Szczyrzyca oddali do mleczarni w Limanowej 220 tysięcy litrów mleka. W planach jest dalsza rozbudowa gospodarstwa. - Docelowo chcielibyśmy mieć 170 krów. Wszystkie pochodzą z naszej własnej hodowli. Od krów, które przejęliśmy, rodziły i rodzą się nowe. Żadnej nie sprzedaliśmy - podkreśla pan Zbigniew. Gospodarstwo prowadzone przez cystersów w Szczyrzycu należy do wzorcowych. To właśnie tam przyjeżdżają ludzie z całej południowej Polski na różne szkolenia, tam odbywają się praktyki uczniów ze szkoły rolniczej. Jak mówi pan Zbigniew, gospodarstwo, które prowadzi od dwóch lat u cystersów, jest typowo ekologiczne. - Całą ziemię nawozimy tylko obornikiem. Chwasty zwalczamy mechanicznie albo środkami dopuszczonymi przez ekologów, z tego wszystkiego sporządzamy zdrową paszę ekologiczną z naszych łąk górskich, gdzie rosną nawet zioła - podkreśla kierownik gospodarstwa. Niemal każdego dnia do Szczyrzyca przyjeżdża wiele osób. Po chwilach spędzonych w niewielkim kościele Cystersów, po odwiedzinach muzeum, często kierują swoje kroki do tego unikalnego miejsca, gdzie wciąż hodowane są typowo polskie krowy. - To się ludziom bardzo podoba, a dla miejscowych ma duże znaczenie. Przecież tu, w regionie limanowskim, jest duże bezrobocie. Gospodarstwa, które jakimś cudem wciąż jeszcze istnieją, często są likwidowane. My pokazujemy, że można gospodarzyć i z tego żyć - zaznacza Zbigniew Więcławek. Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik Czwartek, 11 marca 2004, Nr 60 (1859) |