Rzymskie monety, prastare grodziska i miejsca kultu na lewym brzegu rzeki

• Jarosław Czaja wypełnia białe plamy w księdze historii regionu
• Badaczy ciągnie na górę Łyżka z jej kamiennymi tajemnicami

- „Krzoki" mają największą szansę, by zobaczyć coś, co uchodziło uwadze innych - przekonuje Jarosław Czaja. Tamowianin, który od 20 lat mieszka w Łukowicy, bada najbardziej odległe dzieje regionu.

Ustalenia historyka amatora wymagają szczegółowych badań archeologicznych

Po lachowsku mówiąc, nie jest pniokiem, wrośniętym od pokoleń w tę ziemię, ale krzokiem, który dopiero zapuszcza korzenie. Wszystko przez żonę Dinę z Łukowicy, dyrektorkę miejscowego przedszkola, dla której plastyk z wykształcenia zostawił Tarnów. Zauważył, że wioska traktowana jest przez badaczy marginesowo.

- Do Łącka mamy siedem kilometrów, tyle samo do Podegrodzia, ale za to do Limanowej aż osiemnaście - wylicza. - Dla Limanowej jesteśmy za bardzo sądeccy, a dla Sącza zbyt limanowscy. Stąd zaniechania w dziedzinie badań nad historią regionu.

Zdaniem eksperta
• Bartłomiej Urbański. archeolog z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu:
Nie ma wątpliwości. że osadnictwo rozwijało się na obu brzegach Dunajca, gdyż dolinami wiodły wygodne szlaki handlowe. Na samej Łyżce istniał niewielki gród, natomiast potwierdzenie tezy o kultowym charakterze góry wymaga szczegółowych badań. Niestety brakuje na nie funduszy. Jestem przekonany, że ta ziemia ma ogromny potencjał badawczy i może nam jeszcze ujawnić wiele tajemnic.

Wędrując po okolicznych wzgórzach Czaja natknął się na tajemnicze kamienne bloki na górze Łyżka (803 m n.p.m.), leżącej pomiędzy Łukowicą a Przyszową. Jest przekonany, że była ona miejscem pradawnego kultu słowiańskiego boga Wielesza. To jedyna góra na południe od Krakowa, która ma kamienne wały. Takie same można zobaczyć na szczycie Łysej Góry w Górach Swiętokrzyskich i na wierzchołku Ślęży. Kamienny mur ciągnie się na długości 100 metrów. Jak stare mogą być obwałowania na wciąż niezbadanej górze? Te, które powstały na Łyścu w Górach Świętokrzyskich, archeolodzy przypisują do wieku VIII lub IX - tego samego okresu, w którym istniał gród w Naszacowicach koło Podegrodzia, kolebce Lachów Sądeckich.

- Wały na Łyżce mogą być nawet starsze - przypuszcza Jarosław Czaja. Nie pokusi się jednak o choćby hipotetyczne umiejscowienie ich w czasie.

- Można to zrobić dopiero po przeprowadzeniu badań archeologicznych - wyjaśnia. - Kłopot w tym, że nikt nie ma ochoty się ich podjąć.

Badaczowi-amatorowi nie udało się zainteresować tematem historyków, co nie oznacza, że Łyżka pozostaje białą plamą na mapie pasjonatów, interesujących się historią regionu. Ciekawość podsycają mieszkańcy wsi, przytaczający podania o znajdujących się na Łyżce jaskiniach, podziemnych korytarzach i diabłach, które tam „hulają". - Musi w tym coś być, a najlepiej przekonać konać się o tym zimą - twierdzi Czaja. - Wtedy w rejonie tzw. Starego Zamczyska widać miejsca, gdzie topi się śnieg, a spod kamieni ulatnia para wodna.

Badacz przypomina, że historycy przyjęli, iż jakikolwiek trakt wiodący przed wiekami z Krakowa na południe musiał prowadzić przez obecny Stary i Nowy Sącz, czyli iść prawym brzegiem Dunajca. Czaja stawia więc pytanie, jak to możliwe, że na jego lewym brzegu, np. w Stroniu, na obrzeżach Kotliny Sądeckiej, w 2007 r. wykopano srebrnego denara cesarza Hadriana z II wieku?

- Wystarczy odwiedzić muzeum w podziemiach Sukiennic, by inaczej na to spojrzeć - uważa Czaja.-Jest tam ogromna tablica przedstawiająca szlaki handlowe do Krakowa. Jest na niej wspomniane Stronie.

Ten teren jest białą plamą na mapie historycznych badań regionu-uważa Jarosław Czaja

Z mapy wynika, że wbrew lansowanej przez wieki tezie, przez Sądecczyznę wiódł nie jeden, ale dwa szlaki, przecinające się w Podegrodziu. Od Pienin, lewym brzegiem Dunajca, przez Zabrzeż, Podegrodzie, Gostwicę i Stronie, w kierunku Szczyrzyca prowadziła „Droga węgierska". Wzdłuż Popradu, później prawym brzegiem Dunajca, przez Sącze i w kierunku Bochni wiódł „Szlak sądecki". - Znaleziska archeologiczne i usytuowanie wczesnych grodzisk tylko na lewym brzegu Dunajca świadczy o tym, że „Droga węgierska" była starsza - przekonuje Jarosław Czaja.

Paweł Szeliga [pszeliga@gk.pl]
Gazeta Krakowska, piątek, 10.01.2014
wstecz   dalej