Park Zofii Turskiej w Tymbarku – cz. 2

Zofia Turska
Zofia Turska
Po analizie fotografii będących w zbiorze tymbarskiej biblioteki, udało się na kilku nieopisanych zdjęciach rozpoznać Zofię.
II Wojna Światowa

Podczas okupacji Zofia Turska włączyła się w działalność ruchu oporu, pomimo iż, posiadając obywatelstwo szwajcarskie, mogła żyć wygodnie z dala od wojennej rzeczywistości. Jej okupacyjna działalność jest imponująca. Była prawdopodobnie pierwszym członkiem ruchu oporu w Tymbarku. Na rzecz walki z okupantem oraz niesienia pomocy potrzebującym nie szczędziła własnego majątku. Wspomnieć należy również opiekę nad biednymi, dożywianie dzieci, udzielanie im pomocy materialnej w postaci odzieży, produktów spożywczych a często też i kwot pieniężnych. Według przekazów zdarzało się, iż Zofia Turska w przebraniu chłopskim dowoziła żywność do lasu pod Mogielicą, gdzie znajdowały się punkty zaopatrzeniowe. Jej dwór wraz z gajówkami i leśniczówkami stanowił potężną bazę konspiracyjną dla podziemnych organizacji wojskowych, jak również innych potrzebujących pomocy. Wśród tych potrzebujących znajdowali się także ludzie kultury tak jak np. aktor i reżyser Juliusz Osterwa czy Feliks Kuczkowski: literat, filozof, artysta plastyk zajmujący się filmem animowanym.

Korzystając z posiadanego obywatelstwa szwajcarskiego, pozyskiwała ze Szwajcarii cenne towary, między innymi lekarstwa, które przekazywała na potrzeby podziemia. W tartaku dworskim mieścił się magazyn broni podziemnych organizacji wojskowych. Wiele lat po wojnie podczas remontu dachu budynku tartaku znaleziono skrytkę z bronią.

Dom Zofii był miejscem konspiracyjnych spotkań oraz punktem przerzutowym. Szukali tam pomocy i schronienia polscy żołnierze, pragnący przedostać się przez granicę do organizowanych oddziałów Wojska Polskiego we Francji bądź Anglii. W dworze Turskich zatrudniano na fikcyjnych etatach oficerów oraz ludzi nauki, aby w miarę możliwości mogli oni bezpiecznie poruszać się po terenie. Uzyskane zaświadczenie o pracy chroniło ich w jakimś stopniu przed aresztowaniem. Cała rodzina Zofii angażowała się w walkę z okupantem. Maria Myszkowska (żona Stefana, kuzyna Zofii) wraz z Danutą Turską prowadziła pocztę podziemną, a od roku 1944 również szpitalik partyzancki na Zęzowie.

Podczas II Wojny Światowej wznowiona została działalność Rady Głównej Opiekuńczej (RGO); była to organizacja charytatywna, niosąca pomoc Polakom w czasie obu wojen światowych. Ważnym elementem działalności RGO było organizowanie pomocy dla jeńców i więźniów. Zofia Turska zaangażowała się w powstanie placówki w Tymbarku, była także przewodniczącą miejscowego oddziału. Dowodem zaangażowania Turskiej są listy pisane do niej z obozów koncentracyjnych oraz obozów pracy, które mają się aktualnie znajdować w muzeum fotografii w Krakowie. Zofia miała też swój udział w zorganizowaniu w słopnickim dworze szpitala dla chorych na tyfus, którzy docierali do Tymbarku koleją z Warszawy, a następnie byli przewożeni do Słopnic. Została ona również mianowana przez władze podziemia komendantką organizacji, działającej pod kryptonimem „Uprawa” a później „Tarcza”, mającej na celu zaopatrzenie sił bojowych walczącej Polski.

Dzięki zaangażowaniu Zofii Turskiej, dwór w czasie okupacji był ośrodkiem kultury i oświaty. Wykorzystując nadarzające się okazje organizowano tam występy grupy aktorskiej, w której repertuar wplatane były elementy patriotyczne. W dworze organizowane również były tajne komplety, odbywały się tu także egzaminy maturalne. O przebiegu jednego z egzaminów maturalnych wspomina artykuł Pana Stanisława Wcisło „Okupacyjna matura w dworze Turskich” z Almanachu Ziemi Limanowskiej. Dwór, dla uczącej się młodzieży jak i każdego chętnego, udostępniał różnorodne książki pochodzące z bogatej dworskiej biblioteki.

Podczas okupacji starano się również w miarę możliwości rozwijać Tymbark. Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa „Skiba” (powstała w 1936 r.) wybudowała w latach 1941-47 magazyny i budynek administracyjny. Dzięki dobrej woli Zofii Turskiej, budynki te stanęły na ziemiach dworskich, które podobnie jak w przypadku „Owocarni” spółdzielnia mogła nabyć w tak korzystnym miejscu (obok dworca kolejowego) jedynie na zasadzie zamiany. Tym razem parcele na zamianę sprzedał Jan Zając, który po parcelacji dworu odzyskał swoją ziemię za symboliczną opłatą.


Okres powojenny

Zakończenie wojny nie przyniosło upragnionej wolności dla Zofii Turskiej. Na początku 1945 r. nowe władze przystąpiły do likwidacji dworu (zachowany dokument z 23 lutego). Stało się to na podstawie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 6 września 1944 r., o przeprowadzeniu reformy rolnej. Dekret boleśnie uderzył w ziemian, których zrównano ze zdrajcami narodu polskiego, a ich majątki postanowiono skonfiskować. Przyjrzyjmy się istotnym dla tej sprawy fragmentom dekretu: Art. 2. Ust. (1) „Na cele reformy rolnej przeznaczone będą nieruchomości ziemskie o charakterze rolniczym:”. Art. 2. Ust. (1), lit. e) „stanowiące własność albo współwłasność osób fizycznych lub prawnych, jeżeli ich rozmiar łączny przekracza bądź 100 ha powierzchni ogólnej, bądź 50 ha użytków rolnych, a na terenie województw poznańskiego, pomorskiego i śląskiego, jeśli ich rozmiar łączny przekracza 100 ha powierzchni ogólnej, niezależnie od wielkości użytków rolnych tej powierzchni.”. Art. 2. Ust. (1) „Wszystkie nieruchomości ziemskie wymienione w punktach b, c, d i e części pierwszej niniejszego artykułu przechodzą bezzwłocznie bez żadnego wynagrodzenia w całości na własność Skarbu Państwa z przeznaczeniem na cele wskazane w art. 1-ym część druga.”.

Zofia Turska z Wnuczką Barbarą Bzowską na dworcu kolejowym w Tymbarku
Zofia Turska z Wnuczką Barbarą Bzowską na dworcu kolejowym w Tymbarku. Budynek ten został zniszczony pod koniec wojny.

W literaturze podaje się różne wielkości majątku dworskiego, zawsze jednak zaznacza się, że dwór tymbarski posiadał niepełne 50 ha użytków rolnych i ponad 1000 ha lasów. Przekazy pisemne jak i ustne są zgodne co do tego, że „lasy tego majątku na mocy dekretu przeszły na własność państwa”, natomiast majątek został rozparcelowany bezprawnie ponieważ nie posiadał 50 ha użytków rolnych. W przekazach pisemnych wielkość majątku Tymbark przedstawia się następująco: 35 ha użytków rolnych (Wcisło 1993), użytki rolne nie przekraczały 50 ha (Kulpa 1995), 42 ha majątku (Sopata 1997), około 35 ha użytków rolnych i około 1500 ha lasu (Wcisło 2002), niecałe 40 ha, reszta lasy (Wcisło 2006).

Zgodnie z dekretem o przeprowadzeniu reformy rolnej, powierzchnia ogólna majątku przeważyła tutaj sprawę. Do powierzchni ogólnej włączano bowiem lasy (porównanie z protokołami przejęcia innych majątków). Zapewne podanie o prawnym przejęciu lasu a bezprawnym ziemi wynika z uchwalenia dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 12 grudnia 1944 r., o przejęciu niektórych lasów na własność Skarbu Państwa. Zgodnie z zasadą lex specialis derogat legi generali - przepis szczególny uchyla ogólny. Dekret o reformie rolnej dotyczył nieruchomości ziemskich w ogóle, ale odnośnie nieruchomości leśnych o powierzchni pow. 25 ha pierwszeństwo mają przepisy szczegółowe drugiego dekretu. Nie wdając się w interpretację prawną trzeba przypomnieć, że kwestionowana bywa zgodność dekretu zarówno z konstytucją uznawaną przez PRL jak i obecną. W ówczesnej sytuacji politycznej przejmowane były często także składniki mienia, nie objęte dekretem między innymi o mniejszej powierzchni. Obecnie potomkowie ziemian walczą o mienie niesłusznie przejęte, np. budynki mieszkalne, handlowe, dwory, zakłady, parki, ruchomości (np. dzieła sztuki), ogólnie niezwiązane z produkcją rolną. Reforma rolna służyła tylko walce klasowej i całkowitemu zniszczeniu warstwy ziemian, co osiągnięto. Reforma ta przyniosła więcej szkód niż pożytków, to co zabrano dworom rozdano w częściach osobom nie mającym pojęcia o samodzielnym prowadzeniu gospodarstw, o planowaniu, nawożeniu itd. Wyjątkiem byli tu przedwojenni rolnicy, którzy cokolwiek o rolnictwie wiedzieli. Utworzono tym sposobem małe gospodarstwa, nie mające szans na utrzymanie się na wolnym rynku, co zniszczyło całą kulturę rolniczą. Przed wojną wszelkie nowinki: nowe rasy, odmiany, sposoby uprawy, czy maszyny, najpierw wprowadzał dwór a chłopi to podpatrywali i wprowadzali u siebie. Tymbark i okolice są tego najlepszym przykładem. Romerowie w Jodłowniku byli np. prekursorami wprowadzenia rasy czerwonej krów, a w Tymbarku, oprócz nowinek płynących z dworu dotyczących gospodarki rolnej powstała Mleczarnia czy Spółdzielnia Owocarska. Chłopi sami nigdy by tego nie zrobili.

Nowe światło na sprawę parcelacji tymbarskiego dworu rzuca reprodukcja protokołu przejęcia majątku Tymbark, znajdująca się w książce „Dzieje Tymbarskiego Dworu”. W protokole tym użytki rolne stanowią 59•63•62 ha. Protokół ten nie ma daty ani podpisu, ale tak często wyglądały takie protokoły. Kompletna jest tylko część odnosząca się do użytków rolnych. W części dotyczącej innych użytków brak jest podsumowania powierzchni, nie ma również podanej powierzchni parku i stawów. W protokole ogólny obszar majątku wynosi 1235•62•90 ha, po podsumowaniu szczegółowego zestawienia brakuje 98•37•36 ha. To duża różnica, przyjmując nawet że niewpisany park i stawy mogły zajmować około 3 ha. Kolejną interesującą sprawą jest zagadkowy zapis przejęcia na cele „Reformy Rolnej majątku Tymbark własność Ob. Turskiej Zofii i przekazanie go w zarząd Ob. Zofii Turskiej”. Czy wobec tego protokół jest fałszywy? Niekoniecznie znane są przypadki, kiedy to sekretarzem Komisji Parcelacyjnej były osoby, których majątek parcelowano. Powód był prosty, nie było nikogo innego, kto umiałby składnie pisać protokoły oraz mierzyć i zliczać hektary. W tamtym okresie nie było wiadomo jak potoczą się sprawy i sprawdzały się charaktery. Byli bandyci i złodzieje, ale byli też ludzie, którzy myśleli, że da się taką reformę w miarę "sprawiedliwie" przeprowadzić. Wykonywali oni dokładny spis rzeczy w nadziei, że to wszystko zostanie w depozycie, a potem może będzie oddane właścicielom. To może wyjaśniać dlaczego Turską zrobiono zarządcą jej własnego majątku. Czy tak było, nie udało się tego potwierdzić.

Art. 8 dekretu o przeprowadzeniu reformy rolnej dawał duże pole do popisu osobom pragnącym za wszelką cenę zrobić karierę oraz różnego rodzaju aktywistom i wolontariuszom. „(1) Dla współdziałania z organami państwowymi przy przeprowadzaniu reformy rolnej tworzy się gminne komisje reformy rolnej. (2) Gminne komisje reformy rolnej składają się z członków wybranych przez wszystkich obywateli gminy – właścicieli gospodarstw poniżej 5 ha, drobnych dzierżawców oraz robotników i pracowników rolnych.„ Punkt ten jasno określał że właściciele ziemscy nie mają głosu. Był to wróg, którego należy zniszczyć. W Tymbarku artykuł ósmy wspomnianego dekretu wykorzystało pięć osób (według przekazów ustnych) tworząc gminną komisje reformy rolnej. Przykre jest to, że większość z nich była sąsiadami Zofii Turskiej. Świadkowie tamtych wydarzeń wspominali o smutnym widoku zdemolowanych pomieszczeń dworskich, rozrzuconych zdjęć, pamiątek rodzinnych. Część pamiątek udało się uratować, jednak wiele z nich przepadło, inne były odnajdywane jeszcze jakiś czas po wojnie. Tak było na przykład z obrazami Turskich, odnalezionymi w latach siedemdziesiątych w nieistniejącym już dzisiaj spichlerzu, co potwierdził ks. dr Andrzej Jedynak.

Osoby dokonujące parcelacji lub raczej eksmisji, swoją brutalnością w stosunku do mieszkańców dworu przewyższali nawet niemieckiego okupanta. Wszystkich mieszkańców wraz ze służbą oraz gośćmi wypędzono z mieszkania, nie interesując się czy w czasie zimy będą mieć schronienie. Towarzyszyły temu wulgarne zaczepki połączone z przemocą fizyczną. Wnuczka Zofii, Barbara w porę schroniła się u swojej koleżanki Teresy Steczowicz, dzięki czemu nie uczestniczyła w tych przykrych wydarzeniach. Kilkoro z wypędzonych osób przyjął aptekarz Ludwik Pieguszewski, gdzie wskutek zamieszania oraz doznanych upokorzeń nie dopilnowano należycie palącego się ognia. Skutkiem tego było zaczadzenie się czterech osób z rodziny Zofii.

Znana jest w Tymbarku anegdota przekazywana z ojca na syna mówiąca o tym jak w czasie eksmisji wspomniani sąsiedzi weszli w dworze do łóżka w kufajkach i gumowcach ze słowami brzmiącymi mniej więcej „my tu teraz będziemy rządzić”. Druga wersja tego samego zdarzenia mówi, że owi ludzie w typowym dla siebie stroju zasiadłszy w dworskich bujanych fotelach mieli powiedzieć „teraz my tu będziemy się bujać”. Według przekazów osoby te zgodnie z mądrością ludową, że na cudzej krzywdzie nikt się nie dorobił, nie zrobiły zamierzonej kariery. Dodatkowo część z nich przed śmiercią chorowała obłożnie, a jeden się powiesił. W literaturze możemy przeczytać że Pracownicy dworu nie chcieli dworskich działek a osoby, które nabyły ziemię i tak po jakimś czasie ją sprzedawali.

W czasie wspomnianej eksmisji Zofii Turskiej nie było we dworze. Podczas powrotu z Krakowa została ona aresztowana za działalność w AK i uwięziona w areszcie Urzędu Bezpieczeństwa w Limanowej. W więzieniu nawiązała kontakt z również tam uwięzionym Władysławem Wietrznym, dowódcą oddziału „Trzos”. Jego podwładni zorganizowali akcję odbicia swojego dowódcy, dzięki czemu udało się uciec również i Zofii Turskiej. By uniknąć ponownego aresztowania Zofia Turska przez wiele miesięcy musiała ukrywać się w różnych miejscach. Początkowo ukrywała się u Stanisława Lisowskiego - leśniczego lasów dworskich w Słopnicach a w późniejszym okresie u znajomych w okolicy Mszany Dolnej.

Jerzy Myszkowski. Ludwik Myszkowski.
Jerzy Myszkowski.
Ludwik Myszkowski.

O ostatnim pobycie Zofii Turskiej w Tymbarku wspomina Pan Stanisław Wcisło, który spotkał ją trzykrotnie (1948 lub 1949). Kilka razy nocowała u Bronisławy Szewczyk, natomiast do dworu mogła udać się dla bezpieczeństwa dopiero po zmroku. Te odwiedziny były możliwe dopiero wówczas, gdy został on przejęty przez nowo utworzone Liceum Przetwórstwa i Handlu Ogrodniczego. Na poddaszu dworu Zofia miała ukryte swoje rzeczy. By móc je odzyskać musiała poprosić o zgodę nowych właścicieli. O smutnej i upokarzającej konieczności proszenia się o swoją własność jak i o dacie późniejszego pobytu Zofii Turskiej w Tymbarku mówi relacja Pana Macieja Puchały. Pamięta on dzień w którym Zofia Turska odwiedziła jego Tatę Władysława. Wspomina: „Ponieważ to pamiętam, musiał być rok na pewno po 50, ja urodziłem się w 48. O ile pamiętam chodziło jej o książki z jej biblioteki, Tato zawsze interesował się książkami i o ile wiem miał wstęp do jej biblioteki. Jak wszystko z jej dworu, książki też zostały skonfiskowane. Tato później wyraził się, że Turska stwierdziła, że względem niej przykazanie "nie kradnij" nie obowiązywało. Jej postaci nie pamiętam (na pewno była szczupła w długiej sukni). Wiem od Taty, że to była Turska.” Wspomniane książki z biblioteki prawdopodobnie zostały po parcelacji dworu przekazane do szkoły, część z nich zasiliła prywatne zbiory lub została zniszczona.

Art. 19. Ust. (1) dekretu o przeprowadzeniu reformy rolnej dawał wywłaszczonym właścicielom ziemskim możliwość otrzymania samodzielnego gospodarstwa rolnego „poza obrębem wywłaszczonego majątku”, „względnie jeśli z tego prawa nie skorzystają, będzie wypłacone im zaopatrzenie miesięczne w wysokości uposażenia urzędnika państwowego VI grupy.” Zaopatrzenie to było tak zwaną rentą ziemiańską, którą jednak szybko ograniczono do osób niezdolnych do pracy, a w późniejszym czasie przemianowano na rentę inwalidzką w najniższym wymiarze. W praktyce właściciele dworscy poddawani byli szykanom, większość z nich wolała więc usunąć się z życia publicznego. Tak też zrobiła Zofia, która ostatecznie zamieszkała we Wrocławiu wraz z córką Danutą. Zofia Turska zmarła 17 grudnia 1975 r., Danuta Turska 13 stycznia 1992 r. Obie pochowane zostały na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.


Skazani na zapomnienie

To dzięki zaangażowaniu Zofii i jej bliskich Tymbark zaczął stopniowo się rozwijać. Patrząc pod tym kątem, rozwój ten paradoksalnie uległ zahamowaniu z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości. Co więcej, po wojnie celowo niszczono ludzi wybitnych, zacierano pamięć o osobach zasłużonych dla społeczności. Szczególnie dotknęło to patriotów i właścicieli ziemskich. Tak więc w literaturze powojennej, informacji o działalności Zofii Turskiej czy też w ogóle tymbarskiego dworu, jest niewiele. W znanej książce o początkach Spółdzielni Owocarskiej autorstwa J. Macko, „Góry zakwitną sadami”, nie wspomniano o dworze ani słowem. Co więcej jest tam zdanie „…właściciele ziemscy trzymali się od Marka z daleka.”. Nawet w książce celowo pomijającej osoby związane z dworem, znajdujemy zdanie odnoszące się do Zofii Turskiej oraz Aleksandra Romera, co świadczy o tym jak wielki wpływ mieli dla powstania Owocarni. Fragment brzmi następująco: „W tej ciężkiej sytuacji Marek postanowił wprowadzić do Rady Nadzorczej – przynajmniej na początek – 2 osoby spoza środowiska biedniackiego. Stanowiły one dla Banku Rolnego rękojmię płatności, a nadto mogły zapewnić nabycie ziemi pod szkółki i parcele pod budowę zakładów.”. Książka ta przypisuje wszystkie zasługi Markowi i tak zamiana ziemi pod budowę Owocarni przez Zofię Turską jest tu opisana jako wyłączna zasługa Marka, „Marek kupił od członka spółdzielni ziemię i zamienił na położoną blisko toru kolejowego”. Podobna historia dotyczy zamiany ziemi pod budowę budynku spółdzielni rolniczo-handlowej Skiba – Marek „Wydzierżawił na 90 lat piękną parcelę tuż przy dworcu kolejowym…”. W książce szeroko opisana jest działalność Marka dla RGO. Oczywiście rola dworu jest całkowicie pominięta, a przecież Marek współpracował z dworem, którego był przyjacielem.

Usuwano też fizycznie wszelkie ślady osób zasłużonych dla Tymbarku. Przykładem tego jest zatynkowanie tablicy pamiątkowej poświęconej Karolowi Turskiemu, znajdującej się na ścianie mleczarni w Tymbarku (od strony ulicy Armii Krajowej). Tablica ta wmurowana była dla docenienia jego wybitnych zasług przy utworzeniu tej spółdzielni. „Pamięci nieodżałowanego prezesa Karola Turskiego – Miłośnika Ludu – niestrudzonego organizatora i opiekuna Spółdzielni Mleczarskiej tę tablicę poświęcają wdzięczni członkowie – Tymbark, dnia 2 marca 1930 r.” W późniejszych latach tablicę odnowiono. Obecnie tablica ta jest niewidoczna z zewnątrz z powodu dobudowy pomieszczeń do budynku.

W ostatnich latach pamięć o zasługach właścicieli tymbarskiego dworu ratuje Pan Stanisław Wcisło. Dzięki jego artykułom w lokalnej prasie oraz wydaniu książki „Dzieje Tymbarskiego Dworu” możemy dowiedzieć się o losach Myszkowskich i Turskich związanych z Tymbarkiem.


Powrót do Tymbarku

Życzeniem Zofii Turskiej było zawsze, aby jej ciało spoczęło w rodzinnym grobowcu na tymbarskim cmentarzu. Jej marzenie spełniło się 1 kwietnia 2005 r., za sprawą jedynej wnuczki Zofii Turskiej, Barbary Zych i jej męża, prof. dr hab. Włodzimierza Zycha, którym udało się pokonać przeszkody w ekshumacji. Prochy Zofii i jej córki Danuty zostały przetransportowane z Wrocławia do Tymbarku. Po latach Zofia Turska spoczęła w rodzinnym grobowcu razem z rodziną.


Podsumowanie

Zofia Turska była osobą nietuzinkową a stwierdzenie, że poświęciła swoje życie dla innych nie jest przesadne. Zofia przede wszystkim była osobą odważnie patrzącą w przyszłość, myślącą o tworzeniu lepszego jutra nie tylko dla siebie lecz również i innych. Potrafiła dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości. Wykraczała poza ramy stereotypowego właściciela ziemskiego, jak również człowieka myślącego tylko o swoim interesie.

Posiadając majątek oraz obywatelstwo szwajcarskie mogła wieść spokojne życie mimo dziejowych zawirowań XX wieku. Turscy nie musieli angażować się w ruch spółdzielczy, równie dobrze mogli otworzyć prywatny zakład lub spółkę akcyjną jedynie dla własnych korzyści. Podkreślić należy również stosunek Zofii do własnej rodziny, o której bezpieczeństwo bardzo dbała. W czasie wojny przyjęła część rodziny w Tymbarku, w miejscu oddalonym od głównych działań wojennych, co miało zagwarantować im bezpieczeństwo.

Między innymi dzięki zaangażowaniu Zofii Turskiej w idee spółdzielczości mogły powstać pierwsze zakłady pracy, służące przede wszystkim lokalnej ludności. Jej przychylność dla pracy Józefa Marka spowodowała powstanie Owocarni właśnie w Tymbarku a to z kolei skutkowało późniejszemu powstaniu technikum przetwórstwa spożywczego, które pierwotnie mieściło się w dworskich zabudowaniach (szkoła popularnie zwana owocarską lub winiarską). Starania Zofii Turskiej w jakimś stopniu przyczyniły się do powstania w Tymbarku swoistego ośrodka przemysłu spożywczego, który rozszerzył się poza okolice Tymbarku.

Niezależnie od sympatii dla tej osoby należy przyznać, iż zaangażowanie Zofii Turskiej w ruch spółdzielczy jest wielkim prezentem dla lokalnej społeczności Tymbarku, z którego korzystamy aż do dzisiaj. Oprócz dwóch zakładów pracy, które są w jakimś stopniu częścią spuścizny działalności Zofii Turskiej, pozostały także budynki dworskie, które służyły lub służą do dzisiaj. Wspomnieć należy tu funkcjonujący jeszcze długo po wojnie były dworski tartak, stare przedszkole mieściło się w dworskiej karczmie (obecnie budynek mieszkalny), pozostałości starego i nowego dworu są mieszkaniem dla wielu rodzin, natomiast pozostałości stawu rybnego są elementem nowopowstałego parku.

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Biblioteki Publicznej w Tymbarku, Pana Andrzeja Wcisło, Pana Stanisława Wcisło

Adam Kapturkiewicz,
"Park Zofii Turskiej w Tymbarku - cz. 2",
Echo Limanowskie, nr 248-249 Maj-Czerwiec 2015
wstecz   dalej