Kwit Piotr

Piotr Kwit
1929-2002

PIOTR KWIT urodził się 18 marca 1929 roku w Zalesiu jako najmłodsze dziecko Rozalii z Gancarczyków i Józefa Kwita. Kwitowie zajmują się rolnictwem i pasterstwem, są ludźmi uzdolnionymi, grają na instrumentach, śpiewają, również dziadkowie, ojciec Józef Kwit rzeźbi w drewnie, również brat Franciszek jest uzdolnionym rzeźbiarzem. Dzieci Kwitów wychowywane są bardzo religijnie i patriotycznie. Józef Kwit działa w ruchu ludowym, popiera partię Wincentego Witosa.

Kwit Piotr

Piotr Kwit przed wojną uczęszcza do szkoły podstawowej, gdzie również uczy się podstaw rysunku. Od piątego roku życia pomaga w prostych pracach gospodarczych, przy wypasie bydła i owiec. Zaczyna rzeźbić sam dla siebie: zwierzęta ptaki, zające, jeże. W trudnych latach okupacji, ukrywając się przed potencjalnym wywiezieniem na roboty do Niemiec, jak i chroniąc zwierzęta przed konfiskatą, gdyż na rolników nakładane są kontyngenty – doświadcza zimna i głodu, często nocując poza domem, również zimą, aż osłabienie organizmu i choroba uniemożliwiają mu pracę. W czasie okupacji bracia Jan, Józef i Franciszek współpracują z partyzantką AK i BCH, Jan i Józef składają przysięgę żołnierską. W 1944 roku za przechowywanie broni Niemcy rozstrzeliwują w Męcinie pod Limanową najstarszego brata, Jana Kwita.

Po wojnie Piotr kontynuuje naukę w szkole wielozadaniowej u o.o. Michalitów w Miejscu Piastowskim koło Krosna. Pomaga mu w tym siostra Katarzyna, która jest siostrą Służebniczką w Tarnowie. Uczy się on tam stolarstwa, kołodziejstwa, ślusarstwa i stolarki. Nawrót choroby uniemożliwia mu naukę, wraca więc do Zalesia. Bliskie relacje wiążą go z siostrami Maryną i Eleonorą. Maryna Kwit pracuje jako sanitariuszka w Ośrodku Zdrowia w Kamienicy, pomaga młodej lekarce Marii Nowak-Gołąbowej; odtąd bliskie relacje będą wiązać te rodziny do końca życia. Córka jej, Marta Gołąb, i Henryk Halkowski tworzą prywatną kolekcję prac artysty. W roku 1950 zaczyna malować i rzeźbić zarobkowo. Początkowo odtwarza wizerunki świętych oraz wykonuje makatki, często powielając te same motywy.

Wykonuje pierwsze rzeźby, nie dłutem, lecz bezpośrednio nożem, jeszcze ich nie maluje. Dla parafii w Kamienicy wykonuje około sześćdziesięciu projektów, na których podstawie zostają wyhaftowane ornaty. W latach 1964-1968 gra na organach w kościele w Kamienicy, a po wybudowaniu kościoła w Zalesiu, w niedziele i dni świąteczne, aż do śmierci, jest tam organistą. Interesuje się muzyką klasyczną – do ulubionych kompozytorów należą Vivaldi, Bach, Händel, Mozart i Beethoven, a z polskich, Chopin, Moniuszko; gra również ich utwory. Posiada bogatą płytotekę, sam komponuje, ale swoich utworów nie zapisuje. Od roku 1970 należy do Związku Twórców Ludowych, a od 1988 pobiera stałą emeryturę. Za pierwszą emeryturę i wyrównanie kupuje elektryczne organy Yamaha. Przez całe życie większość posiadanych pieniędzy przeznacza na dokarmianie ptaków, których jest i znawcą, i przyjacielem. Piotr Kwit był katolikiem, człowiekiem głęboko wierzącym.

W roku 1970 Michał Olchawa organizuje Kwitowi pierwszą wystawę w Klubie Rolnika w Kamienicy – zostają pokazane jego rzeźby. Począwszy od lat 70. bierze udział w licznych wystawach i konkursach. Są to między innymi: konkurs z okazji 500-lecia urodzin Mikołaja Kopernika Mikołaj Kopernik w rzeźbie ludowej (1973 – wyróżnienie), konkurs Wielcy Polacy w rzeźbie ludowej (Toruń 1975), konkurs Dziecko w sztuce ludowej (Toruń 1976), Konkurs Plastyków Amatorów i Twórców Ludowych w Nowym Sączu (1978 – I nagroda), konkurs Rolnik i jego praca (Muzeum Etnograficzne w Krakowie 1978 – wyróżnienie), I i III Biennale Współczesnej Twórczości Ludowej Województwa Nowosądeckiego (1981 i 1985 – I Nagroda), IV Konkurs Współczesnej Rzeźby Ludowej Karpat Polskich (Nowy Sącz 1984 – II Nagroda). Wystawę indywidualną, pod tytułem Piotr Kwit z Zalesia – Malarstwo i rzeźba, organizuje Galeria Biblioteki Publicznej w Limanowej (1995/1996), a w 1996 jego prace wystawia Muzeum Nikifora w Krynicy: Ptaki przylatują do mnie jak do świętego Franciszka. Artysta bierze udział w wystawie z okazji 700-lecia Kamienicy (1997), a w 1999 uczestniczy w wystawie podczas XX Dni Gorczańskich. W 2009 roku Stowarzyszenie Artystów fabs i Gminny Ośrodek Kultury w Kamienicy organizują retrospektywną wystawę Piotr Kwit. Ptasznik z Zalesia.

Około roku 1975 twórczością Piotra Kwita zainteresował się krakowski kolekcjoner Leszek Macak, z którym artysta się zaprzyjaźnia. Zaczyna sprzedawać swoje prace, choć czyni to z reguły niechętnie. W latach 70. i 80. prace Kwita trafiają również do innych prywatnych kolekcji.

Piotr Kwit umiera 25 maja 2002 roku i zostaje pochowany w Zalesiu.

Prace Piotra Kwita znajdują się w Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu, Muzeum Etnograficznym w Krakowie, Muzeum Etnograficznym w Toruniu, Muzeum Orkana w Rabce, Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej w Limanowej, Bibliotece Publicznej w Limanowej oraz w kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą.

Piotr Kwit – Twórczość pod redakcją Małgorzaty Sidor
© Stowarzyszenie Artystów fabs i Autorzy, Warszawa 2010
Wydawca: Stowarzyszenie Artystów fabs
03-739 Warszawa, ul. Brzeska 7
www.fabs.icmedia.pl
ISBN 978-83-918974-7-8





ODKRYWCA W OGRODZIE

Piotr Kwit, artysta ze wsi Zalesie koło Limanowej, późno w pełni odkrył swoje artystyczne powołanie. Jego styl malarski ostatecznie ukształtował się w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, miał wtedy prawie 50 lat. Pochodził z wielodzietnej, góralskiej rodziny i dzieciństwo spędził w bliskim związku z naturą. Można powiedzieć, że był dzieckiem natury, tak zresztą jak większość okolicznych dzieci. Czuł, że przyroda jest mu przyjazna, dobra, choć też wymagająca, a czasami sroga. W dostrzeżeniu jej tajemnic niewątpliwie pomogły mu wrażliwość i delikatność. Takim właśnie – wrażliwym i delikatnym – wspomina go wielu ludzi. Poznał i pokochał przyrodę, i w konsekwencji czuł się za nią odpowiedzialny. Znał ją na pamięć – potrafił odtwarzać z pamięci całe krajobrazy. Myślę, że to odczucie bliskości z naturą nigdy go nie opuściło. Przyroda była dla niego domem w całym tego słowa znaczeniu i Piotr Kwit oddał swoje talenty światu przyrody, dedykując jej swoje życie. Natomiast relacje Piotra Kwita z ludźmi nie były łatwe. Część jego dzieciństwa przypadła na okres okupacji niemieckiej. Doświadczył wtedy głodu i strachu (ukrywał się w lasach w obawie przed wywózką do Niemiec, chronił też bydło i owce przed konfiskatą) i odczuł tragizm wojny (za współpracę z partyzantami Niemcy rozstrzelali jego najstarszego brata Jana), a młodość i dojrzałe życie przeżył w czasach komunizmu (jako człowiek głęboko wierzący nie mógł w ogóle zaakceptować ateistycznej, komunistycznej rzeczywistości). Poza tym ludzie mu bliscy nie rozumieli jego pracy, jego posłannictwa. Trudno mu było się z nimi porozumieć, nigdy też nie założył własnej rodziny, więc tę bliskość nawiązał ze światem przyrody, i przez sztukę, przez swoje prace szukał z człowiekiem kontaktu, w nich zawarł swoje dla niego przesłanie.

Kwit Piotr Orka na wiosnę 1978
Orka na wiosnę 1978 26x43.3 cm olej pilśń

Piotr Kwit pokazuje nam w swoich obrazach świat wsi Zalesie, która leży w górskiej dolinie Beskidu Wyspowego. Dom Piotra Kwita położony jest w dolinie Modyni, i tę górę wielokrotnie maluje. Był pejzażystą, malarzem krajobrazu Beskidu, malował przede wszystkim drzewa i ptaki, łąki z kwiatami, z zagajnikami, ludzi pracujących na roli, zwierzęta, kapliczkę i kościół w Zalesiu. Nie był typem podróżnika, ale widział i znał miasto. Odwiedził Limanową, Nowy Sącz, a ze wzgórz okalających Zalesie widział wielkie góry – Tatry. Jednak ani współczesne miasta, ani Tatry nie były dla niego inspiracją. Tej dostarczał krajobraz wsi Zalesie. Ale cóż można malować przez całe życie w Zalesiu, we wsi, jakich wiele w Beskidach? Piotr Kwit postawił sobie zadanie absolutne dla malarza: oddać na dwuwymiarowej płaszczyźnie realnie otaczającą go rzeczywistość przyrody, oddać obraz świata. Jako malarz szukał w tych miejscach, gdzie inni współcześni mu artyści rzadko szukali. Szukał w codzienności, zwykłości i odkrywał tam odwieczne tajemnice. Kierował się intuicją, uczuciami i rozumem. Jak sam mówił, przyroda go uczyła. Rozwijał świadomość oka, patrzył i zatrzymywał wzrok i wchodził w głąb krajobrazu, który go otaczał, w głąb siebie samego, aby odnaleźć tę jednię, która łączy go z drzewami i ptakami. Nauczył się patrzeć i spostrzegać wyjątkowość każdego istnienia, i starał się zatrzymać ją na płótnie. Było to niewątpliwie niełatwe, a doprowadziła go do tego ciężka, żmudna praca oraz wnikliwa obserwacja.

Poza wymiarem emocjonalnym i metafizycznym, które łączyły go z przyrodą, daje on nam również rzeczywistą wiedzę o przyrodzie. Piotr Kwit znał się na ptakach, motylach, owadach, kwiatach i drzewach. Wiedział o nich wiele; wiedział, jakie motyle i jakie owady pożywiają się nektarem kwiatów mięty czy ostrożnia łąkowego, i to na przykład pokazuje nam także na swoich obrazach. Ukazuje realistyczny świat, który jest niezmiernie bogaty, czynny, wręcz dynamiczny. Obrazy Kwita tylko z pozoru są statyczne, ponieważ nie ma w nich zewnętrznej dynamiki ruchu, ale jest za to wewnętrzna dynamika. To nie bezruch, ale żywioł, którego człowiek nie może opanować; tak wielki, że tłem dla niego jest upływ czasu, następujące po sobie pory roku czy przemiany form. Detaliczna, wręcz spikselowana rzeczywistość powoduje poruszenie naszych zmysłów, ożywia wyobraźnię, kierując ją ku pięknu absolutnemu. Wrócić do ideałów piękna, harmonii i prawdy, do sztuki przed oświeceniem, zdaje się mówić. Nie ulega przy tym wątpliwości, że jego twórczość posiada wszystkie cechy nowoczesnego kodu kulturowego – aktywizm, indywidualizm, uniwersalizm i racjonalizm, w swoistej dla polskiej kultury formie.

Prace Piotra Kwita są piękne przez swoje proporcje. Potwierdzają to, co odkryli Grecy: że piękno jest symetryczne, ale także to, co odkryli greccy malarze i rzeźbiarze, a co później stało się wielkością sztuki europejskiej i rozwinęło dzięki chrześcijaństwu: że prawdziwe piękno odznacza się symetrią złamaną. Sztuki złamanej przez rys ludzkiej indywidualności, słabości i wielkości, własnej głębi i przeżycia. Jest to harmonijne, ale na innym poziomie harmonii, i tu właśnie odsłania się wymiar metafizyczny doświadczany przez jednostkę. Styl malarski Kwita świadczy o jego ogromnej sile wewnętrznej, która budowała się latami. Spacerując po Zalesiu, można odnaleźć krajobrazy portretowane przez malarza, ale ku naszemu zaskoczeniu, stosowana w nich perspektywa nie jest realistyczna. Portretowany krajobraz jest jak gdyby pogłębiony (doliny są głębsze oraz wyłaniają się wzgórza, które normalnie nie są widoczne). Różnica jest minimalna, jednak ten delikatny rys zmienia zasadniczo obraz. Można tu także mówić o widzeniu artysty. Świadczy to również o tym, że forma jest taka, jaki jest artysta, jakie jest jego życie. Bo przecież istotą sztuki jest dusza wyrażająca się w stylu. Przebicie piękna natury, stworzenie nowej jakości artystycznej, wynikającej z inspiracji naturą, świadczy o jakości Kwita jako malarza i człowieka zarazem. Piotr Kwit mówił, że przyroda go uczy. Wiele swoich obrazów namalował z natury. Przyroda z jednej strony uczy pokory, z drugiej strony pobudza nas – przez to, że jest całkowicie otwarta – do prześcignięcia jej, do stworzenia nowej, doskonalszej ludzkiej jakości, i jest to zawsze indywidualne przeżycie. Jako artysta Piotr Kwit nie jest tylko zalesianinem, Polakiem, Europejczykiem, wkracza bowiem w wymiar uniwersalny, i taki wymiar mają też jego prace.

Kwit lubił kolor, widząc, że zmysły są łącznikiem, wiążącym nas z otaczającym światem; że to jest nasza wspólna nić porozumienia. Przez zmysły doświadczamy wspólnotowych przeżyć metafizycznych. Zmysły mogą być również zwodnicze, dlatego musi nas obowiązywać stałość, zatrzymanie. I tak, na przykład, potrafił namalować dwa obrazy w podobnym stylu emocjonalnym – pierwszego zachwytu, które jednak dzieli dziesięć lat.

Jeśli chodzi o kolor to wszystko zależy od głębi wydobytej barwy. Kolory u Kwita są intensywne, nasycone, ale zarazem też delikatne, wręcz pastelowe. Kolory te cechuje pewna nuta smutku, bo przecież wszystko tu przemija, czy powagi – zło jest także obecne. Następne dwa obrazy, które dzieli jedenaście lat pokazują również podobny stan emocjonalny, który można określić stanem dojrzałej świadomości emocjonalnej.

Zmysły służą komunikacji i język zmysłów jest wszechobecny. Wszystko w tej rzeczywistości coś znaczy. Mamy nasz ludzki język, ale istnieje też język otaczającego nas świata, język ptaków, kwiatów czy drzew. Nasz stosunek do tego świata jest odczuwany, jest przez nie czytany. Możemy posiąść te języki, ale możemy to zrobić tylko sercem i dobrą wolą. Kwit starał się językiem sztuki nadać nowy kształt ludzkiemu życiu, zgodnie z jednym z podstawowych praw natury, prawem, które mówi, że chociażby przez akt stworzenia jesteśmy wszyscy jednym. Otworzenie na tę rzeczywistość porusza nas poprzez zaskoczenie swoją nowością.

Często bohaterami jego obrazów stają się poszczególne drzewa, ptaki, a nie krajobraz jako całość; szczególnie widoczna jest bliskość, jaka łączy go z ptakami. Potrafi zastosować wtedy odważne kadry, cięcia, ale równie ciekawe są portrety poszczególnych drzew, jak na przykład portret umierającego drzewa z tęczą.

Do pewnych portretowanych miejsc w Zalesiu powraca wielokrotnie, malując je o różnych porach dnia i w różnych porach roku, pokazując nam przez to fenomen danego miejsca, czy w tym przypadku również fenomen dwóch drzew.

W początkowym okresie twórczości Piotr Kwit był uważany przede wszystkim za rzeźbiarza. Rzeźby swoje wykonywał w najprostszy sposób: nożem i początkowo ich nie malował, ale za to struktura rzeźby, przez pozostawienie widocznych nacięć noża, nadawała im zewnętrznej dynamiczności. Późniejsze, malowane rzeźby są o wiele bardziej statyczne, cechuje je za to nadawanie rzeźbionym osobom symbolicznych atrybutów, i często przedstawione są one z poczuciem humoru. Bliscy znajomi Kwita mówią o jego osobistym, wręcz wyrafinowanym poczuciu humoru. Mikołaj Kopernik jest w kierpcach, Ignacy Paderewski gra na puzonie, a Fryderyk Chopin zmuszony jest grać swoje utwory i dłońmi, i stopami. Kwit rzeźbił również ptaki. Można powiedzieć, że w rzeźbie jest on, o wiele bardziej niż w malarstwie, kreatorem rzeczywistość, czy też jej komentatorem. Rzeźbił nieistniejące ptaki, ale także Kopernika z czarną twarzą czy żołnierza z semickimi rysami. Kwit zapewne wspomina tu również swoich żydowskich sąsiadów, których pamiętał z dzieciństwa.

Rzeźba jest inną formą, bliższą życiu niż malarstwo, które bliższe jest słowu, i Kwit czuł te klasyczne podziały. Jednocześnie umiejętności rzeźbiarskie pomagały mu w robieniu ram do obrazów, które zawsze niezmiernie starannie dobierał. Portret Fryderyka Chopina ma ramy z motywem kwiatowym, zrobione przez Kwita. W jego rzeczywistości wszystko miało znaczenie i było ze sobą powiązane.

Piotr Kwit najbliżej zaprzyjaźnił się z ptakami, często je malował, zwłaszcza zimą i wiosną; są one również bohaterami wielu rzeźb. Ptaki są trudnymi przyjaciółmi. Trzeba rozumieć i szanować wolność i być wolnym, aby je móc pokochać. Ptaki, będąc pięknymi z natury, są też pierwszymi muzykami, łączyły więc w sobie dwie wielkie pasje Piotra Kwita. To znaki świata doskonałego. Kochał je i czuł się wobec nich także odpowiedzialny, dokarmiał przez całe życie i martwił się o nie, zasadził dla nich owocujące drzewa i krzewy przy miedzy swojego pola. Posiadał ogromną wiedzę o ptakach i ich zwyczajach. Były jego bliskimi i dbał o nie bardziej niż o siebie. Ptaki z pewnością potwierdzały również integralność muzyki i kondycji ludzkiej, musica humana – muzyki pomagającej człowiekowi w zwróceniu się ku Bogu. Obrazy przedstawiające ptaki są po prostu piękne. Cóż wiesz o pięknym?... Kształtem jest Miłości. Uczucia przyjaźni, miłości są niewidzialne, a malarz ujawnia nam tę nieuchwytną, ukrytą rzeczywistość, tak przecież bliską każdemu z nas. Piotr Kwit nie miał szkolnego wykształcenia, ale był człowiekiem wykształconym i uczył się przez całe życie. Był znawcą muzyki poważnej: znał i cenił twórczość Vivaldiego, Bacha, Chopina, Beethovena oraz grał ich utwory. Posiadał umiejętność gry na organach, fisharmonii, fujarce, znakomicie grał na skrzypcach. Sam robił proste instrumenty. Komponował również muzykę, choć jej nigdy nie zapisywał. Śpiewał także psalmy. Pod koniec swojego życia więcej grał i słuchał muzyki, niż malował czy rzeźbił.

Piotr Kwit był człowiekiem głęboko wierzącym, praktykującym katolikiem. W młodości nawet myślał, aby zostać księdzem. Zbyt słabe zdrowie, jak i, być może, odnalezienie swojego powołania jako artysty spowodowały, że jego życie potoczyło się inaczej. Można mówić także o religijności Kwita artysty, gdyż traktował swoją pracę artystyczną jak posłannictwo. Z pewnością uważał, że artystą jest ten, kto otrzymał takie posłannictwo od Boga, a jego zadanie polega na pokazaniu przestrzeni, gdzie Bóg człowiekowi się ujawnia. Piotr Kwit dostrzegł ten fenomen w otaczającym go krajobrazie wsi Zalesie. Nie tylko go odczuwał i rozumiał, ale starał się uwiecznić jego piękno, ukazując harmonię, zmysłowość i, co chyba może zaskakiwać współczesnego człowieka, jego integralne dobro. Sekret tego malarstwa tkwi w niesamowitej głębi miłości do przyrody – w oparciu o Bożą miłość. Ludzie widzą w jego pracach autentyczne przeżycia, i to ich porusza. Piotr Kwit przez całe życie był związany z Kościołem, projektował ornaty dla parafii w Kamienicy, a przez wiele lat był organistą, początkowo w tamtejszym kościele, a później w Zalesiu. W jego pokoju w Zalesiu pozostało po nim wiele dewocjonaliów.

Piotr Kwit rozumiał, że kultura niesie ze sobą stałe wartości i to ona wydobywa nas z pułapek zła, pobudza do czynu, przez co daje wiarę i nadaje sens ludzkiemu życiu. Nikt nie zrobi za nas pracy, którą mamy wykonać. To my sami musimy nadać dobry kształt własnemu życiu. Wiedział, że sztuka jest sprawą jednostki, w powiązaniu z jej życiem, z jej zmaganiami, przeżyciami, i że właśnie wtedy otwiera się przed artystą wymiar metafizyczny, który czyni jego dzieła ponadczasowymi i uniwersalnymi. Przesłanie Kwita dla współczesnego człowieka nie jest trudne i wydaje się oczywiste. Kochajmy, szanujmy przyrodę. Kochajmy ją siłą serca i roztropnością umysłu. Nie starajmy się jej zmieniać, bo jest mądra, dobra i piękna, przecież jest kreacją Boga. Traktujmy ją podmiotowo, a odwdzięczy nam się w dwójnasób, przede wszystkim zawartą w sobie Bożą mądrością. A spacerując po tym ogrodzie, będziemy bez końca odkrywać zawarte w nim odwieczne prawdy. Nie musimy daleko podróżować, ten ogród jest obok każdego z nas, a malujący go artysta pokaże nam skrawki piękna, aby nas zachwycić i dać asumpt do życia, ale nigdy nie oślepić.

Małgorzata Sidor

Piotr Kwit – Twórczość pod redakcją Małgorzaty Sidor
© Stowarzyszenie Artystów fabs i Autorzy, Warszawa 2010
Wydawca: Stowarzyszenie Artystów fabs
03-739 Warszawa, ul. Brzeska 7
www.fabs.icmedia.pl
ISBN 978-83-918974-7-8



PIOTRA KWITA poznałem w 1984 roku, gdy jako komisarz IV Konkursu Współczesnej Rzeźby Ludowej Karpat Polskich, organizowanego przez Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu, trafiłem do domu artysty w Zalesiu. Warto tutaj wspomnieć, że w tamtych latach sądeckie muzeum organizowało cykliczne przeglądy rzeźby ludowej, w których uczestniczyli wszyscy najlepsi rzeźbiarze z terenu Karpat, zaś w jury kolejnych konkursów zasiadali tak wybitni naukowcy i artyści, jak prof. Roman Reinfuss i Aleksander Jackowski, legendarne postacie polskiej etnografii, konserwator zabytków Hanna Pieńkowska, rzeźbiarz Bronisław Chromy, malarz Tadeusz Brzozowski i wielu innych znakomitych znawców sztuki. Obecność jednych i drugich, zarówno wybitnych uczestników, jak i jurorów, wskazuje, jak wysokiej rangi artystycznej wydarzeniami były konkursy. Piotr Kwit wziął udział we wszystkich czterech, zdobywając następujące nagrody: II konkurs (1975) - trzecia nagroda, III konkurs (1977) - wyróżnienie, IV konkurs (1984) - czwarta nagroda. Te nagrody, uzyskane w bardzo silnej konkurencji, były dla twórcy dużym artystycznym wyróżnieniem.

Dom Piotra Kwita znajdował się na stoku górskim, dość wysoko nad główną drogą łączącą Kamienicę z Limanową, biegnącą przez wieś - w miejscu trudno dostępnym, skąd jednak roztaczał się piękny widok na całą okolicę. Nawiązanie pierwszego kontaktu z artystą nie było dla mnie, człowieka nieznanego mu, sprawą łatwą. Po uzyskaniu informacji, że artysta jest obecny w domu, po zapukaniu, musiałem przez dłuższą chwilę oczekiwać pod drzwiami, zanim bardzo powoli, ostrożnie i jakby z namysłem otworzył drzwi. Duży dystans, z jakim twórca odnosił się do innych ludzi, został przełamany, gdy przedstawiłem się jako pracownik muzeum, zainteresowany jego twórczością.

Później odwiedzałem Piotra Kwita wielokrotnie, nabrał do mnie zaufania, jednak rozmowy z nim zawsze miały szczególny charakter. Nie było możliwe przeprowadzenie z artystą typowego wywiadu etnograficznego, z przygotowanym zestawem konkretnych pytań. Bywało, że na zadane pytanie nie odpowiadał od razu, ale widziałem, że zastanawia się nad odpowiedzią, jak gdyby ważył ją w sobie. Wtedy należało milczeć i czekać, trwało tak dobrą chwilę, zanim artysta podjął wątek rozmowy, lub jakby uznając, po zastanowieniu, że nie warto go kontynuować, zaczynał mówić o czymś zupełnie innym.

Kwit Piotr Sójka I 1997 h 51 cm drewno polichromia
Sójka I 1997 h 51 cm
drewno polichromia

Trzeba zaznaczyć, rozmowy z Piotrem Kwitem dotyczyły zasadniczo tylko dwóch tematów: sztuki i przyrody. Szczególnie ożywiał się, gdy mówił o ptakach. Jego wiedza o ptakach była ogromna i mógł o nich opowiadać bez końca. Ptaki były jego prawdziwymi przyjaciółmi i zawsze mówił o nich z wielkim uczuciem. Znał je doskonale, wszystkie ptaki z beskidzkich i gorczańskich lasów i łąk potrafił rozpoznać po wyglądzie lub po śpiewie. Znał ich zwyczaje i grożące im niebezpieczeństwa, dlatego zawsze z niepokojem obserwował krążące na niebie jastrzębie. Był ich prawdziwym opiekunem i ptaki tę jego dobroć wyczuwały. Sam widziałem, jak do jego okna przylatywały ptaki leśne, które zazwyczaj nie zbliżają się do człowieka.

W roku 1985 muzeum próbowało pomóc artyście w uzyskaniu choćby skromnej zapomogi z funduszy Ministerstwa Kultury. Przeprowadziłem wówczas w Zalesiu wywiad środowiskowy o twórcy. Jego wręcz ascetyczny tryb życia i wygląd nadawał duże prawdopodobieństwo relacji jednej z informatorek, sprzedawczyni ze sklepu, a więc osoby zorientowanej, iż odżywia się on, „zjadając paczkę herbatników na tydzień". Artysta, nieposiadający wówczas żadnego stałego dochodu, jeśli już miał jakieś drobne pieniądze za sprzedaną rzeźbę czy obraz, to w pierwszej kolejności kupował za nie pokarm dla ptaków.

Mieszkał w bardzo trudnych warunkach, w maleńkim pokoiku, w którym obok najpotrzebniejszych mebli, łóżka i stołu, mieściła się tylko wiekowa fisharmonia – na którj pięknie grał. Także śpiewał psalmy i sam komponował do nich muzykę. W pomieszczeniu stał wysoki piec z cegły z maleńkim paleniskiem, można w nim było palić tylko niewielkimi szczapami drewna, nie dało się przyrządzać ciepłych posiłków. W zimie było tam bardzo zimno, dla przeciętnego człowieka zbyt zimno, żeby żyć, a cóż dopiero mówić o malowaniu, a jednak i w takich warunkach powstawały piękne obrazy, przedstawiające ptaki na śniegu.

Piotr Kwit byt człowiekiem bardzo słabym fizycznie, niezdolnym do wykonywania trudniejszych prac w gospodarstwie. Żył samotnie, chociaż pod jednym dachem z rodziną. Swoją delikatnością i wrażliwością nie bardzo pasował do twardych realiów życia i pracy góralskiej wsi. Miał jednak poczucie przynależności do tego górskiego zakątka, ten świat kochał i dawał temu wyraz w swojej twórczości. Lecz bliższy od ludzi był mu świat sztuki i przyrody. Odsuwał się ku muzyce, ku ptakom i górom. Trzeba wspomnieć o górze Modyń, na którą przez całe życie patrzył z okien domu i którą utrwalił na bardzo wielu obrazach, o każdej porze roku. Mówił o Modyni z wielkim szacunkiem, z podziwem dla jej majestatu. Była dla niego prawdziwą „czarodziejską górą”. Trzeba także wspomnieć o „dzikiej trześni", wybujałym starym drzewie owocowym, które rosło pod jego oknem, pięknie kwitło na wiosnę i później przybierało różne barwy wraz ze zmianą pór roku. Drzewo to było również doskonałym siedliskiem dla jego ukochanych ptaków. Kwit obserwował „dziką trześnię” przez dziesiątki lat i często ją malował. Pamiętam jego wielki smutek, gdy kiedyś, bez pytania go, „trześnię” ścięto. Wspominał to drzewo z żalem, tak jak bliskiego przyjaciela.

W bogatej kolekcji współczesnej rzeźby ludowej z terenu Karpat w zbiorach sądeckiego muzeum, jedną z najbardziej niezwykłych prac jest Św. Franciszek. Można tę pracę zapewne uznać za rzeźbiarskie dzieło życia Piotra Kwita. Święty został przedstawiony jako zakonnik w habicie - który mówi do ptaków: „Wysławiajcie swego Stwórcę, bo stworzył dla Was tę Ziemię". Na dwóch drzewach i u stóp świętego siedzi kilkadziesiąt ptaków i kilka innych zwierząt. Każdy z ptaków jest inny i każdy ma swego odpowiednika w świecie żywej przyrody Gorców i Beskidów. Ta rzeźba mówi nam wiele o tym, jak wielki szacunek miał Kwit dla świata przyrody, wskazując także na religijne podłoże tego szacunku, gdyż przyrodę uważał on za największy dar, jaki ludzie mogli otrzymać od Boga.

Samego Kwita porównywano niejednokrotnie do św. Franciszka i z pewnością jego postać może uosabiać współczesne wcielenie świętego z Asyżu. Wszystkim co miał, a miał tak niewiele, dzielił się z tymi, którzy byli jeszcze słabsi od niego, czyli z ptakami.

Piotr Kwit rzadko opuszczał Zalesie. Przez prawie dwadzieścia lat naszej znajomości tylko raz, w 1984 roku, wybrał się do muzeum w Nowym Sączu na pokonkursową wystawę rzeźby karpackiej, która miała miejsce w zabytkowym dworze z Rdzawy, w sądeckim skansenie. Zauważył wtedy, że jedno ze zwierzątek z otoczenia św. Franciszka, maleńki gronostaj, ma utrącony ogonek. Artysta od razu zadeklarował chęć naprawy uszkodzenia i w następnych latach wielokrotnie dopytywał się troskliwie o maleńkiego gronostaja. Łączył go z własnymi pracami bardzo silny związek emocjonalny, do końca życia o nich pamiętał. Niektórym ptakom nadawał nawet imiona własne: „Krasek”, „Strzępotek”, „Ptak Strojny”, „Szmaragdek”, „Bławatnik”. Tworzył powoli, z wielką precyzją opracowywał najdrobniejsze detale rzeźby czy kompozycji malarskiej. Nie robił tego dla pieniędzy, lecz z wewnętrznej potrzeby, dlatego w każde dzieło wkładał bardzo wiele uczucia i niechętnie rozstawał się ze swoimi pracami. Zresztą wszystko robił powoli, jakby z namysłem, z refleksją. I z wielką ufnością. Chyba nigdy nie spotkałem drugiego człowieka, który byłby tak ufny i łagodny jak był Piotr Kwit.

Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu posiada blisko czterdzieści prac artysty, partia kilkunastu cennych obrazów trafiła do zbiorów jako dar krakowskiego kolekcjonera Leszka Macaka. W 1996 roku muzeum zorganizowało indywidualną wystawę prac Kwita w Muzeum Nikifora w Krynicy. Niestety słabe zdrowie nie pozwoliło już artyście na wyprawę do Krynicy i udział w wernisażu. Na tej samej wystawie, prezentowanej kilka miesięcy wcześniej w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Limanowej, Piotr Kwit spędzał codziennie wiele godzin, kontemplując z radością własne rzeźby i obrazy. Była to dla niego niezwykła okazja zobaczenia jeszcze raz, po wielu latach swoich prac, znajdujących się od dawna w posiadaniu muzeów i kolekcjonerów.

Wielką zasługą Piotra Kwita jako artysty pozostanie to, że w sposób niezwykle oryginalny, jak nikt dotąd, wyraził w sztuce, przede wszystkim w malarstwie, piękno krajobrazu Gorców i Beskidu Wyspowego, w szczególności swej rodzinnej wsi Zalesie. Jego twórczość malarska w przenośni „układa się” w rytmie melodii „Czterech pór roku” Antonio Vivaldiego i oglądając obrazy Piotra Kwita na wystawach, przechodząc od jednego pejzażu do drugiego, niemalże słyszymy muzykę włoskiego wirtuoza skrzypiec, należącą do ukochanych utworów artysty.

Czy był twórcą ludowym? Tak, był z pewnością współczesnym twórcą ludowym i to jednym z najwybitniejszych w Polsce. Pochodził ze środowiska wiejskiego i z tego środowiska czerpał natchnienie. Jednak jego twórczość jest zjawiskiem szerszym, przekraczającym umowne granice współczesnej sztuki ludowej. Był wielkim artystycznym indywidualistą, wypracował własny, bardzo wyrazisty styl. Jednak, przede wszystkim, jego działaniami twórczymi kierowała wrodzona, nieomylna artystyczna intuicja. Ona to, w połączeniu z prawdziwą miłością do świata przyrody. sprawiła, że Piotr Kwit w pełni zasługuje na miano jednego z najwybitniejszych współczesnych malarzy przyrody w Polsce.

Zbigniew Wolanin

Piotr Kwit – Twórczość pod redakcją Małgorzaty Sidor
© Stowarzyszenie Artystów fabs i Autorzy, Warszawa 2010
Wydawca: Stowarzyszenie Artystów fabs
03-739 Warszawa, ul. Brzeska 7
www.fabs.icmedia.pl
ISBN 978-83-918974-7-8
wstecz   dalej